Stowarzyszenie Kaszyńskich
Stan wojenny

Stan wojenny

13 grudnia 1981 r. zmienił życie milionów Polaków. Czołgi na ulicach, godzina policyjna i wszechobecna ingiwilacja stały się codziennością nie tylko działaczy opozycji, ale także ludzi, którzy z polityką nie chcieli mieć nic wspólnego. Tego dnia polityka butami weszła brutalnie w ich życie.

 

Kolęda stanu wojennego

Wiktorowi Woroszylskiemu i Andrzejowi Drawiczowi
.
Topnieją Świąt biele,
wilgoć flagi plami.
Polscy przyjaciele
wszyscy za kratami,
niczym zera w nawias
ujęci w ścian żebra:
logika bezprawia
prostsza niż algebra.
Narody jak dzieci
moresu się uczą:
znów władców podnieci
brzęk kajdan i kluczy.
Jeden ruch stalówki
minus w plus przemienia,
skreślając los ludzki
krzyżem krat więzienia.
Z czoła upartego
szkarłat kapie w obrus
świątecznego śniegu.
Twarz naszego globu,
oszpecona więzień
i łagrów wągrami,
zwraca się ku gwieździe,
chłodnej jak my sami.
Głodne twarze. Szarość.
Niczym nie speszony
sąd skazuje naród –
ludzi, powalonych
nie tyle przez tanki
szturmujące bramy,
ile przez te banki,
w których konta mamy.
Głębszy od otchłani,
którą myśl sonduje,
jest sen rozstrzelanych
ciał w kopalni Wujek;
wyższa niż podatek
jest dłoń, co potrafi
utrwalić upadek
jak na fotografii.
Słowo tutaj na nic.
Przecież od łzy lepsze,
gdy przez druty granic
tam stara się przedrzeć,
gdzie polskich przyjaciół
serca, mrozem ścięte:
znów proces się zaczął.
Znów kończą się Święta.
Wiersz Josipha Brodskiego, polski przekład: Stanisław Barańczak